środa, 29 lutego 2012

Rozdział 19 : Co z nią?


*** Z perspektywy Zayna ***
Biegłem do szpitala. Bella sobie coś zrobiła… Wiedziałem, że jak ją zostawię to sobie coś zrobi! Cholera, co jej strzeliło do głowy !! Wbiegłem na pędzie do budynku.
- Bella Bennett, gdzie leży? – zapytałem pielęgniarkę.
- W sali 100. – odpowiedziała. – To nie jest ta która próbowała popełnić samobójstwo? – zapytała, ale nie zwróciłem już na  nią uwagi, tylko pobiegłem do góry.
Wbiegłem na piętro 2. Sala 80, 90 i 100. Przed drzwiami tego pokoju siedział Justin.
- Co on tutaj kurwa robi? – powiedziałem do siebie cicho.
Na mój widok, podniósł się z krzesła, a ja nie zastanawiając się uderzyłem go z całej siły w twarz. Z jego nosa polała się krew.
- Co jej znowu zrobiłeś ?! – krzyczałem do niego. – Z resztą pogadamy później. – rzuciłem w jego kierunku i wszedłem do pomieszczenia. Leżała.. Bezbronna, blada, z milionem kabelków… Podbiegłem do jej łóżka, chwyciłem ją za dłoń.
- Mała, coś Ty zrobiła.. – odezwałem się, nie liczyłem na odpowiedź..
W moich oczach stanęły łzy. Usiadłem na krześle i trzymałem jej rękę. Dlaczego ona to zrobiła.. Co się takiego stało.. Mogłem z nią zostać, widziałem w jakim jest stanie. Udawała przede mną, ale ja i tak wiedziałem, że jeszcze nie jest w 100% sobą, jednak ją zostawiłem. Boże, co mi wpadło do głowy. Siedziałem tak myśląc, kiedy do pokoju wszedł Justin. Spojrzałem w jego kierunku wrogim spojrzeniem.
- Chyba powinniśmy porozmawiać. – odezwał się pierwszy.
Puściłem dłoń Belli, pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z sali, Bieber zrobił to samo.
- Wiesz co się stało? – zapytałem.
- Byłem u niej dzisiaj… Powiedziała mi o dziecku. – mówiąc to nie patrzył w moją stronę tylko głowę miał zwróconą w podłogę. – Trochę się pokłóciliśmy. – w jego oczach stanęły łzy.
- Co jej powiedziałeś? – zapytałem zdecydowanym tonem.
- Zrozum mnie, usunęła moje dziecko. Powinna mi o tym powiedzieć wcześniej.. O swoich planach.
- Mam Cię zrozumieć? O czym Ty marzysz! Zostawiłeś ją! Zostawiłeś ją samą w takim momencie samą. Myślisz, że jej nie było ciężko. Było ! Było i to nawet ciężej niż Tobie. Zacząłeś wytykać jej błędy, które tak naprawdę były Twoje! – zacząłem się na niego wydzierać. – Gdybyś zobaczył ją w tej Szwajcarii, gdybyś zobaczył jej oczy. Przyjrzałeś się jej w ogóle? Widziałeś jaka była chuda?! Gówno, myślisz tylko o sobie. Jeśli Ona tego nie przeżyje, to nie wiem co Ci zrobię. I lepiej idź sobie, wątpię, żeby chciała oglądać Twoją twarz, kiedy się obudzi.
- Zayn poczekaj.
- A jeszcze jedno! Wiedziałeś o jej przeszłości, wiedziałeś, że miała pod górkę i dostała od życia w dupe, a Ty teraz zrobiłeś jej jeszcze większe piekło. Myślę, że powinieneś sobie już pójść. Zniknąć z jej życia.
Pierwszy raz zobaczyłem go w stanie kiedy płakał… Może trochę przegiąłem, ale taka była właśnie prawda. To jego wina.
- Przepraszam. – powiedział. – Wiedz, że ją kocham i jej teraz nie zostawię, możesz się na mnie wydzierać ile chcesz, ale nie wyjdę z tego budynku. – oświadczył mi.
- Jakoś w to nie wierzę. – powiedziałem z sarkazmem.
- Wiem, nawaliłem. Żałuję ostatnich miesięcy, nawet nie wiesz jak bardzo. Mi też było ciężko.. Żyć bez niej, bez osoby, dla której uśmiechałem się codziennie, naprawdę ją kocham, a tamta reakcja.. To był szok. Później chciałem ją znaleźć… Chciałem się wytłumaczyć, przeprosić. Błagać, żeby mi wybaczyła i żeby mną była. Cieszyłem się, że zostanę ojcem.. ale jej nie było. Emily powiedziała, że wyjechała gdzieś niby ze mną i Tobą. Szukałem Was, ale nikt nie wiedział co się z Wami dzieje. Ewelina powiedziała mi tylko tyle, że wyjechaliście razem. Kiedy dowiedziałem się, że wróciła pobiegłem do niej.. Powiedziała mi, że usunęła nasze dziecko… To wszystko było takie straszne. Nie wiedziałem co mam zrobić. – wytłumaczył mi się.
Patrzałem na niego ze zdziwieniem. Po chwili się odezwałem.
- To nie zmienia faktu, że to Twoja wina…
- Wiem. Wiem, że to moja wina, ale naprawię to. Zobaczysz…
- Myślisz, że Ona chciałaby tego? – zapytałem.
- Nie wiem… Ale jeśli nie spróbuję to się nie dowiem.
- Dobra, zostań. Ale nie myśl sobie, że między nami będzie dobrze. Przynajmniej na razie nie będzie. – powiedziałem mu.
Następnie razem wróciliśmy do pokoju Belli i usiedliśmy przy łóżku, po przeciwnych stronach. Nagle te urządzenia zaczęły pikać coraz szybciej. Do sali wbiegł lekarz, a za nim pielęgniarka.
- Niech panowie stąd wyjdą. – powiedziała do nas blondynka i pociągnęła w kierunku wyjścia.
- Co z nią? Co jej jest? – dopytywaliśmy się.
- Później Wam wytłumaczę, teraz wyjdźcie, nie ma czasu.
Wyrzuciła nas z pokoju. Słyszałem przez drzwi jak wołają o respirator. 1, 2, 3. Nic, jeszcze raz 1, 2, 3… Jeszcze raz. Powtórzyli czynność, a my staliśmy pod salą zniecierpliwieni. Po chwili z pokoju wyszedł lekarz…
- Co z nią? Co z nią? – dopytywałem się, ale lekarz stał tyko cicho… 
____________________________________
No to 19, za nami. W nn wyjaśni się czy Bella żyje. Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale muszę Was jeszcze przytrzymać xD. I chciałabym jeszcze powiedzieć coś odnośnie rozdziału 18. Nie jestem za usuwaniem dzieci.. Za mordowaniem ich, przecież to tylko małe istotki. Użyłam tego wątku tylko i wyłącznie na potrzeby opowiadania, więc mam nadzieje, ze nie uważacie mnie za potwora ;P.
Następny rozdział = 16 komentarzy, czyli tyle ile informuje osób, każdy po sb coś zostawi i będzie git <3. 
Komentujcie . Kocham Was <3.
+ Jaka masakra ; O. To ostatni dzień, w którym Justin ma 17 lat. Jak to szybko minęło <3. Więc Happy Birthday Justin #stillKidrauhl ♥.

wtorek, 28 lutego 2012

Rozdział 18 : Nie możesz tego zrobić.


- Zayn, musisz mi pomóc, muszę wyjechać.. – mówiłam do przyjaciela przez łzy.
- Co chcesz zrobić?
- Jak to co… Muszę się go pozbyć, nie słyszałeś co powiedział Justin? Nie chce go.
- Bella, na pewno tak nie myśli, był zdenerwowany, zszokowało Go to… - próbował wytłumaczyć jego zachowanie.
- Nie.. Nie Zayn. On go nie chce. Nie chcę zrujnować mu życia. Wyjadę. Tylko błagam pomóż mi.
- Nie możesz tego zrobić! Rozumiesz !! NIE MOŻESZ ! – krzyczał na mnie, pewnie myślał, że tym coś zdziała.
- Muszę. Pomożesz mi czy mam radzić sobie sama? – zapytałam
- Załatwię bilety, ale pomyśl nad tym jeszcze. – doradził mi.
- Wiem co mam zrobić.. Nie zmienię decyzji.
- Przemyśl to. – nalegał.
- Idź po bilety.
*** Z perspektywy Zayna ***
Obiję mu mordę, przysięgam. Co on sobie wyobrażał jak mógł?! Zostawić ją w takiej chwili? Dupek. A jak za nim pobiegłem, to kazał się chronić Kennemu. Bitch please. Dopadnę Go, nie ważne, że gwiazdorzy. Powinien teraz przy niej być. CHOLERA ! Ona chce usunąć to dziecko… A ja mam na to patrzeć? Nie mogę do tego dopuścić.. Zakupiłem bilety na jutro, do Szwajcarii... Najgorsze jest to, że nie mogę jej powstrzymać, przed zrobieniem czegoś, czego później będzie żałowała, do końca swojego życia. Znam ją.. Jeśli nie zrobi tego w jakiejś klinice to zrobi krzywdę sobie.. gdyby jej się coś stało… Nie przeżyłbym.. Poszedłem do Eweliny.. Muszę wytłumaczyć jej jakoś tą sytuacje. Nie powiem jej o ciąży Belli… Wydaje mi się, że powinno to zostać pomiędzy nią, a tym palantem. Ufam mojej dziewczynie, ale jednak chyba nie powinienem.
- Ewelina.. Skarbie. Muszę wyjechać z Bellą na jakiś miesiąc. – powiedziałem.
- Ale jak to.. Na miesiąc? Beze mnie ? – widać, że nie była z tego zadowolona.
- Posłuchaj, to naprawdę bardzo poważna sprawa. Muszę teraz z nią być.
- Coś się stało?
- Tak… Ale, przepraszam. Nie mogę Ci powiedzieć.. Ufam Ci, ale nie mogę… - wytłumaczyłem i spuściłem głowę w dół.
- Spokojnie, rozumiem. To pewnie sprawa Belli. To Ty jesteś jej przyjacielem, nie ja. Spokojnie jedź, ale musisz do mnie codziennie dzwonić, dobrze?
- Będę, parę razy na dzień, obiecuję. – powiedziałem i przytuliłem ją do siebie. – Ewelina. Kocham Cię, pamiętaj o tym, i nigdy Cię nie zostawię, nie ważne co się stanie. – pocałowałem ją w czoło.
- Ja Ciebie też kocham i nie musisz mówić mi, że będziesz ze mną zawsze, wiem to. – powiedziała i pocałowała mnie w usta.
- Muszę już lecieć. Bells na mnie czeka. Kocham Cię. – przytuliłem ją i pocałowałem na pożegnanie.
Pobiegłem do domu mojej przyjaciółki, tam pomogłem jej się spakować. Zostawiliśmy wiadomość jej rodzicom. Poszła jakaś ściema o nagrywaniu płyty Justina. Raczej w to uwierzą. Wziąłem jej bagaże i poszliśmy do mnie. Nie mogłem patrzeć na nią w takim stanie. Za nami szedł jak zwykle tłum tych przygłupów, które czekają tylko na moment, w którym komuś poślizgnie się noga i będą mieli z tego sensację. Zasłoniłem Bellę, żeby nie zauważyli w jakim jest stanie i weszliśmy do taksówki. Noc spędziliśmy u mnie, moja przyjaciółka płakała przez cały czas, a ja nie mogłem zrobić nic oprócz przytulania jej.. Nie umiałem tak. Było mi strasznie trudno patrzeć na nią.. Na szczęście szybko zasnęła. Wtedy ja zadzwoniłem do tego kretyna. Miał wyłączony telefon. Położyłem się obok Belli i zasnąłem.
**
Następnego dnia obudziłem się pierwszy i zrobiłem jej śniadanie do łóżka. Oczy Belli po raz pierwszy od czasu, w którym ją znam, wyglądały okropnie. Całe napuchnięte od płaczu. Zjadła połowę jajecznicy i wypiła herbatę.. Dobre chociaż tyle.
- Musimy się już zbierać. Za 20 minut mamy samolot. – powiedziałem do niej.
Wpatrywała się w okno, wciąż myślała, że Bieber się jednak pojawi, przytuli ją i wszystko będzie dobrze… niestety nadzieja matką głupich.
- Tak, chodźmy. – odpowiedziała.
Zniosłem walizki, pojechaliśmy na lotnisko. Lot mijał mi bardzo długo. Próbowałem ją przekonać, że to wcale nie jest wyjście z sytuacji, że nie powinna tego robić, ale ona nie chciała mnie słuchać. Uparta jak zawsze. Przez większość drogi patrzała w okno lub spała. Kiedy znaleźliśmy się w Szwajcarii, poszliśmy do hotelu zarezerwować sobie pokój. Bella w tym samym dniu chciała załatwić klinikę, lekarza.. Chciałem to przedłużyć, ale oczywiście mi się nie udało. Była umówiona na jutro wieczorem…
2 miesiące później…
- Wracajmy już do Kanady. Dobrze się czuję, a za Tobą na pewno tęskni Ewelina. – odezwałam się.
- Dobrze wracajmy. – odpowiedział mi przyjaciel, wysilił się nawet na uśmiech.
Podróż minęła mi bardzo szybko, większość przespałam, podobnie jak Zayn. Kiedy wylądowaliśmy, On pojechał do domu, odświeżyć się, następnie planował pojechać do Eweliny, ja tymczasem wróciłam do domu. Mama zrobiła mi kazanie, gdzie byłam, z kim, czemu nie odbierałam telefonów i na końcu, że Justin nie pojechał wcale ze mną, tylko jest w Kanadzie… Nie chciało mi się jej tego tłumaczyć, więc odpyskowałam, że mam 18 lat i mogę robić co mi się żywnie podoba i z kim. Później udałam się do swojego pokoju i położyłam się  na łóżku.. Spojrzałam w okno, wszystkie wspomnienia wróciły.. Z podwójną siłą. Z moich oczu polał się strumień łez. Ktoś zapukał do drzwi, przetarłam oczy.
- Proszę. – odpowiedziałam, ledwo wydobywając z siebie te słowa…
W progu mojego pokoju stanął Justin.
- Wyjdź. – powiedziałam zdecydowanym tonem.
- Bella .. Porozmawiajmy.. – zaczął.
- WYJDŹ! – przerwałam mu.
Podszedł do mojego łóżka.
- Wyjdź stąd! Rozumiesz?! WYJDŹ! – darłam się, ale on mnie nie słuchał.
Usiadł na moim łóżku i zaczął:
- Przemyślałem sobie to wszystko, przepraszam Cię, ze moje zachowanie, to był szok. Teraz już wiem, że Cię kocham i razem damy radę.. Wychowamy tego malucha. – powiedział i położył rękę na moim brzuchu, a z moich oczu wydobył się strumień łez.
- Proszę Cię wyjdź. – mówiłam szlochając.
- Bella, Kocham Cię. Rozumiesz? Kocham. Chcę być z Tobą. Chcę razem wychować nasze dziecko.
- Nie ma NASZEGO dziecka! – krzyknęłam, z naciskiem na naszego.
- Skarbie proszę Cię.. Damy radę.
- Po 1 nie mów na mnie skarbie. Po 2 tego dziecka nie ma. Rozumiesz? NIE MA! Usunęłam je tak jak chciałeś. Nie zepsuje Ci kariery. – wykrzyknęłam mu w twarz.
- Ale jak to.. – widać było, że jest zszokowany.
- Właśnie tak. Zrobiłam to co chciałeś. – odpowiedziałam mu i podeszłam do okna. – Będzie lepiej jak sobie pójdziesz.
- Jak mogłaś… Jak mogłaś usunąć nasze dziecko? – zapytał spokojnym tonem.
- Jak mogłeś zostawić mnie w takiej chwili samą? – odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
- Ale wróciłem, tak! Wróciłem i chciałem to naprawić! Jak mogłaś usunąć moje dziecko bez mojej wiedzy?! – zaczął krzyczeć.
- WYJDŹ! – rozkazałam mu.
- Jak mogłaś.. – nie zwracał na mnie najmniejszej uwagi. – Przecież to była mała, niewinna istotka..
- Koniec, wynocha! – powiedziałam i wyrzuciłam go ze swojego pokoju.
Usiadłam pod drzwiami szlochając.. Miał rację.. Jak mogłam coś takiego zrobić? Jak mogłam usunąć to dziecko?... Zostawił mnie, fakt.. Ale nie powinnam była. Żałowałam, tak żałowałam tego, ale nie można cofnąć czasu.. Nie można. – próbowałam się tłumaczyć przed samą sobą. Wstałam, poszłam do łazienki, otworzyłam apteczkę. Tabletki.. Pod łóżkiem była wódka, trzymana na specjalną okazję.. Zaśmiałam się, w końcu to jest szczególna okazja. Tylko raz się umiera. Położyłam się na łóżku, zjadłam wszystkie kapsułki jakie miałam, otworzyłam alkohol. Popiłam… Przekręciłam się na drugi bok i zasnęłam…
__________________________________________________
No to 18 za nami . ♥ . Napiszcie co sądzicie o tym rozdziale, o całej tej akcji i wgl ;d.
Komentujcie i polecajcie <3.
#MuchLove <3

poniedziałek, 27 lutego 2012

Rozdział 17 : Test.


Następnego dnia obudziłam się obok Justina. Tak słodko spał. Pocałowałam go w policzek, myślałam, że śpi, ale się przeliczyłam. Bieber pocałował mnie nagle w usta i zrobił tak, że znajdował się nade mną.
- Jak się spało? – zapytał.
- hym.. Krótko. – odpowiedziałam i pocałowałam go w usta.
Zaczęliśmy się całować coraz to namiętniej. Aż w końcu powtórzyliśmy sytuacje z wczoraj wieczorem. Później opadliśmy oboje na łóżko, oboje zdyszani.
- Jesteś niesamowita. – odezwał się pierwszy, na co ja uśmiechnęłam się z satysfakcją.
- Tak samo jak Ty. – tym razem to ja Go pochwaliłam. – Idziemy na śniadanie?
- Za moment. – odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
Poleżeliśmy razem około 15 minut, a następnie ubraliśmy się i zeszliśmy na dół.
- Cześć zakochańce. – przywitali nas Zayn z Eweliną.
- Witajcie. – powiedziałam z ogromnym uśmiechem.
- Jak się spało? – zapytał Zayn, po czym zaczął chichotać. – Wszystko słyszeliśmy. – kiedy to powiedział na mojej twarzy pojawił się wielki burak.
- Bardzo dobrze. – wybrnął z sytuacji Bieber. – A wam jak? – zapytał.
- Świetnie. – odezwała się Ewelina.
- Jaki mamy na dzisiaj plan? – zapytałam ich.
- Więc.. – zaczął Justin. – Na początek zjemy śniadanie, później pójdziemy nad morze, poopalamy się itd. A wieczorem czeka nas impreza. – streścił.
- Impreza? – zapytałam.
- Właśnie tak. – odpowiedział z zadowoleniem.
- Nie mogę się już doczekać. – odpowiedziałam równo z Zaynem i zaczęliśmy się śmiać.
Zgodnie z zapowiedziami, najpierw zjedliśmy śniadanie, a później udaliśmy się na plażę. Tam miałam okazję pogadać z Eweliną sam na sam, ponieważ chłopaki poszli po coś do picia.
- Zależy Ci na nim? – zaczęłam.
- Tak i to bardzo.. Dawno nie byłam taka szczęśliwa.
- No to fajnie, a tak wgl jak się poznaliście? – zapytałam.
- Na jednej z imprez, przed jego pobiciem. Później nie miałam od niego żadnych wiadomości, ponieważ leżał nieprzytomny, a kiedy już się dowiedziałam co z nim, przychodziłam do szpitala, raz natknęłam się na Justina, ale to Ci pewnie mówił. No i kiedy dwa tygodnie temu wyszedł ze szpitala, zabrał mnie na kolację i zapytał czy chciałabym spróbować. Zgodziłam się, ponieważ jest świetny. – uśmiechnęła się.
- Tak, jest, jest. – przytaknęłam jej i spojrzałam z uśmiechem w stronę przyjaciela. – Tylko dlaczego wcześniej mi o Was nie powiedział? Zawsze wszystko sobie mówiliśmy.
- Wydaje mi się, że nie był pewny co do moich uczuć. Z tego co mi opowiadał, zawsze stawałaś w jego obronie i źle traktowałaś dziewczyny, które go zraniły. – zaśmiałam się.
- Czyli sieje postrach. – zaczęłyśmy się śmiać.
W tym czasie wrócili chłopaki z napojami, wypiliśmy je i powędrowaliśmy do wody, gdzie topiliśmy się i wygłupialiśmy. Z Justinem całowaliśmy się. On nosił mnie na rękach i wszystko było idealne. Później poszliśmy na skutery wodne i tam zaszaleliśmy. To był mój pierwszy raz kiedy jeździłam na nim, więc Biebs zaproponował, że pojedzie ze mną. To było niesamowite przeżycie. Następnie wróciliśmy do hotelu, zjedliśmy obiad i poszliśmy się przygotowywać na ustaloną imprezę. Ja zdecydowałam się na http://moda.allegro.pl/promocja-sukienka-gorset-zdobiona-lipsy-asos-36-38-i2120425590.html (różowa) do tego różowe szpilki i lekki make-up. Justin ubrał się w niebieską koszulę do tego jeansy spuszczone luźno w kroku. Byliśmy gotowi, a razem prezentowaliśmy się bardzo stosownie. Na dole spotkaliśmy się razem z Zaynem i Eweliną, ona miała na sobie czarną sukienkę, a on białą koszulę i jeansy. Razem wyglądali przepięknie. Biebs zaprowadził nas do umówionego klubu. W tle leciały bardzo fajne piosenki i zaraz podbijaliśmy w czwórkę parkiet. Czas minął nam bardzo szybko. Około drugiej nad ranem wróciliśmy do domu i położyliśmy się spać. Na następny dzień mieliśmy wyjeżdżać do domu.
1,5 miesiąca później…
- To nie możliwe. – mówiłam sama do siebie. – To nie może być prawdą.. Nie teraz.. Nie ..
Do mojego pokoju wszedł Zayn. Zobaczył w jakim stanie jestem i podbiegł do mnie.
- Mała co jest? – zapytał.
Wytłumaczyłam mu o co chodzi, a on pobiegł do najbliższej apteki zakupić to co teraz miało rozwiać nasze wątpliwości. Wrócił po jakiś 10 minutach, które dłużyły mi się w nieskończoność. Podał mi pudełko.
- Idź sprawdź.
Poszłam do łazienki, zrobiłam to co trzeba. Wróciłam do swojego pokoju gdzie czekał na mnie Zayn.
- I co ? – dopytywał się, a ja stałam bez ruchu, nic mu nie odpowiedziałam. – Bella ! – krzyknął, na co również nie zareagowałam.
Wyciągnął z mojej ręki test i spojrzał na jego wynik.
- Bella.. Ty jesteś.. – zaczął, a ja rozbeczałam się.
Przytulił mnie do siebie i zaczął pocieszać.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Nie bój się, masz mnie, Ewelinę. Justina, który Cię kocha… Właśnie, powinnaś mu o tym powiedzieć.
- A co jak nie przyjmie tego dobrze? Jak mnie zostawi?
- Nie zrobi tego. Kocha Cię. – powiedział i przytulił mnie do siebie mocniej. – Zadzwonię do niego, żeby przyszedł tutaj.
I tak też zrobił. Bieber pojawił się w drzwiach mojego pokoju. Widząc mnie w takim stanie podbiegł do mnie szybko i przytulił do siebie.
- Skarbie, co się stało? – zapytał.
- Justin… Justin ja .. – zaczęłam.
- Tak?
- Ja jestem… Ja jestem w ciąży. – powiedziałam, a z moich oczu polał się kolejny strumień łez.
- Ale.. Ale jak to. – zaczął. – Przecież Ty nie możesz być w ciąży..- wyszeptał, po czym zaczął na mnie krzyczeć. - Jak mogłaś nie pomyśleć o zabezpieczeniu ?! Wiesz, że jestem gwiazdą! To mnie Z-N-I-S-Z-C-Z-Y !! 
- Nie wydzieraj się na nią! Też mogłeś o tym pomyśleć. – Zayn stanął w mojej obronie.
Biebs wybiegł z mojego pokoju. Za nim pobiegł Zayn. Zostałam sama… Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Czułam, że cały świat mi się wali. Po chwili jednak wstałam, wyciągnęłam moją walizkę z szafy i zaczęłam się pakować. „Muszę wyjechać… Tak, wyjadę i pozbędę się go, Justin nie chce nas” pomyślałam i popatrzałam na mój brzuch.
_________________________________________
Tak więc, sytuacja nam się komplikuje... Jestem ciekawa, czy domyślacie się czy zrobi to o czym mówi w ostatnim zdaniu, czy może jednak nie. Swoje przemyślenia zostawcie w komentarzu.
Mam do Was prośbę... Jeśli ktoś chciałby poczytać bloga o JB, zaproponujecie mój? Chciałabym, żeby było trochę więcej komentarzy. Chociaż i tak nie mogę narzekać, zawsze mogło być gorzej. ;)
Do następnego #peace .  

niedziela, 26 lutego 2012

Rozdział 16 : Urodziny.


Miesiąc później.
Wstałam rano z chęcią. Dzisiaj moje 18 urodziny. Z tej okazji Bieber zrobił mi jakąś niespodziankę. Tylko nie wiem jaką, a jestem strasznie ciekawa. No ale niespodzianka, to niespodzianka. Trzeba na nią poczekać. Jak zawsze rano poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, umyłam zęby i ubrałam się. Teraz postanowiłam ubrać się w czarne rurki, do tego biała bokserka, najwyżej później się przebiorę. Zeszłam na dół na śniadanie. Jak zwykle byłam sama, rodzice pracowali, a bracia dorabiali sobie. Z tego co wiem, to poznali jakieś dziewczyny i bardzo im na nich zależy. Cieszę się, w końcu będą szczęśliwi. Na śniadanie postanowiłam zrobić sobie gofry. Uwielbiałam je. Szybko je przyrządziłam i upiekłam, jak nigdy zjadłam przed komputerem. Całe mentiosy miałam zawalone życzeniami.
@Bella : Dziękuję za życzenia ! Jesteście kochani ! To będą najlepsze urodziny w moim życiu. #muchlove .
Wzięłam parę RT, a kiedy skończyłam jeść pozmywałam po sobie i wyłączyłam komputer. Dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć.
- Cześć moja seksowna 18. – odezwał się Bieber, po czym pocałował mnie w usta.
- Hej. – odpowiedziałam.
Justin wszedł do środka i usiadł na kanapie.
- Gotowa spędzić najlepszy dzień w swoim życiu? – zapytał.
- No jasne! – odpowiedziałam z entuzjazmem.
- To spakuj się, lecimy na Hawaje. – powiedział, a ja zrobiłam wielkie oczy.
- CO?! NA HAWAJE ?! – zaczęłam krzyczeć ze szczęścia. – NAPRAWDĘ MNIE TAM ZABIERASZ?! – nie mogłam w to uwierzyć.
- Oczywiście, że tak. – odpowiedział po czym pocałował mnie w usta. – Chodź, pomogę Ci się spakować, bo inaczej nie zdążymy na samolot. 
Razem spakowaliśmy moje ciuchy do ogromnej torby.
- A moja mama? Wie o tym ? – zapytałam.
- Tak, zgodziła się. O wszystkim pomyślałem. – odpowiedział z dumą.
- Ej… Nie chciałabym zmienić Twoich planów.. Ale .. – zaczęłam.
- Tak?
- Chciałabym spędzić te urodziny również z Zaynem. – wytłumaczyłam mu.
- Jedzie z nami. –odpowiedział. – Mówiłem, że o wszystkim pomyślałem.
- Boże, jesteś niesamowity. Kocham Cię. – powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję.
- Chodź, idziemy, zaraz mamy samolot. – powiedział po czym wziął moje walizki na dół i wsiedliśmy do samochodu.
Ta część podróży minęła mi szybko. Na lotnisku zobaczyłam Zayna, nie miał już nogi i ręki w gipsie, ale był w towarzystwie jakiejś dziewczyny. Podeszłam niepewnie w stronę przyjaciela.
- Hej. – przywitałam się.
- Cześć moja osiemnastko. – powiedział. – Poznajcie się. To jest Ewelina. Ewelina to jest Bella, o której tyle Ci opowiadałem.
- Miło Cię poznać. – przytuliłyśmy się.
- Wzajemnie. – odpowiedziała.
Ewelina była szczupłą dziewczyną, miała mniej więcej taki sam wzrost jak mój przyjaciel, czyli z jakieś 178 cm. Miała czarne długie włosy, oraz niebieskie oczy. Ogółem stwierdziłam, że jest bardzo ładna i wydawała się miłą dziewczyną. Tylko dlaczego Zayn mi nie powiedział o niej wcześniej?
- Wsiadajmy. – z rozmyślań wyrwał mnie Bieber.
- Tak, tak. – odpowiedziałam z uśmiechem.
Uwielbiałam latać samolotami, te widoki. Wszystko było przepiękne. Lecieliśmy prywatnym samolotem Justina, więc wybrałam sobie miejsce przy oknie.  Zrobiłam zdjęcie i wstawiłam na twitpica.
„Zapowiadają się najlepsze urodziny w moim życiu” . Podpisałam. „Call my maybe” rozległ się dzwonek mojego telefonu. Dzwoniła moja mama.
M : Cześć moja osiemnastko. Od jakiś 2 godzin jesteś już na tym świecie. Wszystkiego najlepszego ode mnie, taty i braci. Mam nadzieje, że będziesz się świetnie bawiła na Hawajach.
J : Dziękuję i podziękuj im wszystkim za życzenia. Jesteś niezastąpiona. Powiem Ci, że mnie zaskoczyłaś zgadzając się na mój wyjazd, tak daleko.
M : Bo się zaraz rozmyślę i każę wracać do domu. – zaśmiała się. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i witaj w dorosłym życiu. Papa.
J : Dziękuję jeszcze raz. Papa . Kocham Cię mamuś.
M : Ja Ciebie też córeczko.
Rozłączyłam się i wyłączyłam telefon, nie chciałam, żeby ktokolwiek przeszkadzał mi teraz. Podczas lotu, wygłupialiśmy się w 4. Poznałam bliżej Ewelinę. Jest bardzo miła. Widać, że jej zależy na Zaynie. Tworzą razem szczęśliwą parę. Nakręciliśmy również filmik do „Call my maybe”. Wszyscy bardzo polubiliśmy tą piosenkę. Justin wstawił go do internetu i udostępnił fanom. Podróż w gruncie rzeczy minęła mi bardzo szybko. Wyszliśmy z samolotu, a moim oczom ukazał się najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam. Plaża, morze, wszystko to było jak z bajki. Justin chwycił moją dłoń i powędrowaliśmy do hotelu, gdzie byliśmy zameldowani. Mieliśmy osobne pokoje, ja z Justinem i Zayn z Eweliną, obok siebie. Nasz był wyposażony w wielkie łóżko na środku, garderobę i łazienkę. Zostawiliśmy swoje rzeczy i wspólnie poszliśmy coś zjeść. W restauracji czekała na mnie kolejna niespodzianka. Kiedy weszłam do pomieszczenia, wszyscy zaczęli śpiewać mi sto lat. Bieber cały czas stał przy mnie i trzymał mnie za rękę oraz śpiewał chyba najgłośniej ze wszystkich znajdujących się na sali. Po chwili podjechał ogromny tort, na którym widniało moje zdjęcie i podpis : Wszystkiego najlepszego. Kiedy ludzie skończyli śpiewać podziękowałam im, tort został pokrojony i rozdzielony pomiędzy wszystkich znajdujących się w pomieszczeniu.
- To dla Ciebie. – powiedział Justin, po czym podał mi malutkie pudełeczko.
- Justin żartujesz sobie chyba! Kolejny prezent? Nie mogę go przyjąć.
- Przestań. – odpowiedział mi zdecydowanym tonem. – Tylko raz w życiu kończy się 18 lat. Proszę. – powiedział, a następnie ponownie wręczył mi czerwone pudełeczko.
- Dziękuję. – powiedziałam i pocałowałam go w usta.
- Otwórz.
I tak też zrobiłam, moim oczom ukazał się najpiękniejszy na świecie pierścionek. Zrobiony był ze srebra i miał literkę „J” .
- Jejku, jest śliczny.
- Podoba Ci się?
- Co to za pytanie! Oczywiście, że mi się podoba! Dziękuję. – powiedziałam po czym rzuciłam mu się na szyję.
- A to od nas. – tym razem odezwał się Zayn i wręczył mi prezent.- Wybierałem razem z Eweliną.
Była to bransoletka z naszymi inicjałami „Z.M” „B.B” .
- Jest piękna. – zachwyciłam się. – Dziękuję. – powiedziałam i pocałowałam mojego przyjaciela w policzek. 
Zjedliśmy tort i postanowiliśmy wybrać się nad morze. Razem z Justinem przeszliśmy brzegiem morza. Obserwowaliśmy zachód słońca.
- Tu jest pięknie. Dziękuję.. Za wszystko. – odezwałam się.
- Nie masz za co mi dziękować. – powiedział i pocałował mnie w czoło. – Nie jest Ci zimno? – zapytał.
Miałam na sobie białą przewiewną sukienkę.
- Nie. – odpowiedziałam, ale Justin mi nie uwierzył i oddał swoją koszulę.
- Wracajmy do hotelu. Mam tam jeszcze jedną niespodziankę.
- ZNOWU ?!
- To już ostatnia. – uśmiechnął się zalotnie.
Wróciliśmy do naszego pokoju. Tam było tak ładnie. Wszędzie były świece. Płatki róż. Niczym w bajce.
- Dziękuję. – wyszeptałam i pocałowałam Biebsa.
On natomiast zaczął całować mnie namiętniej. Delikatnie przysunął mnie do ściany i zaczął całować moją szyję, później usta. Nasze języki połączyły się w namiętnym tańcu. Szybko znaleźliśmy się na łóżku. Zdjęłam z Justina spodnie, a on powoli zaczął odpinać moją sukienkę, w tym czasie ja pozbyłam się jego koszuli. Został w samych bokserkach. Powoli zsunął moją sukienkę i całował mnie po całym ciele. Zaczął pieścić je swoim językiem. Jednym ruchem dłoni zdjął mój stanik i bawił się moimi piersiami. Następnie to ja położyłam się na nim okrakiem i powolutku zdjęłam jego bokserki. Moim oczom ukazała się wielka Bieberconda.
- łał. – powiedziałam, a mój chłopak wykorzystał ten moment i zdjął ze mnie majtki. Tym razem to on leżał na mnie.
Spojrzał  mi głęboko w oczy.
- Na pewno tego chcesz? – szepnął mi do ucha.
- Tak. – odpowiedziałam, a on powoli we mnie wszedł.
Było mi tak dobrze.
- Justin mocniej. – powiedziałam w chwili złapania oddechu.
Spełnił moją prośbę, jego ruchy były mocniejsze i bardziej zdecydowane. Krzyczałam jak oszalała, ale jemu najwyraźniej się to podobało. Wbiłam paznokcie w jego plecy i rozkoszowałam się tą chwilą…  
__________________________________________________
Na początek, przepraszam za końcówkę, nie umiem opisywać scen erotycznych ;d. Może z czasem nabiorę wprawy w ich pisaniu. 
Dalej dziękuję wszystkim, którzy czytają tego bloga i będę miała prośbę. 
Mianowicie, jeżeli chcesz być powiadamiany o nowych rozdziałach napisz to w komentarzu, podaj nick z twittera lub gg. Robię tak ponieważ powiadamiam wiele osób o nn i może po prostu zawracam im dupsko (za przeproszeniem), a tego bym nie chciała. :) 
Do następnego (mam nadzieje, że dodam w piątek, zależy, bo ostatnio mam zapierdol w szkole ;/.) 
Kocham Was ♥

piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 15 : Emily&Pattie&John.


Razem z Justinem wybraliśmy dla mnie tą sukienkę : http://moda.allegro.pl/asos-kwiaty-nowosc-studniowka-wesele-uk6-34-s-i2148796984.html . Zajęło nam to aż godzinę, ponieważ wszystkie sukienki w mojej szafie były albo za małe, albo nie modne. Swoją drogą powinnam wybrać się na zakupy, zawsze chodziłam na nie z Adą… No właśnie.. Ale Ady teraz już nie ma. Od tamtego czasu nawet się do mnie nie odezwała… Z rozmyślań wyrwał mnie Biebs :
- Czym się gryziesz? – zapytał. – Moja mama na pewno Cię polubi, nie przejmuj się tak tym.
- Nie chodzi o to.. Znaczy się o to też, ale zawsze to Ada pomagała mi się ubrać, zakupić nowy ciuch.. Rozumiesz.. – wytłumaczyłam mu.
- Chciałabyś, żeby wróciła? Żeby wszystko było jak kiedyś? ..
- Nie. – odpowiedziałam po chwili zastanowienia. – Nie chcę tego.. Za bardzo mnie zawiodła. Po prostu tak mnie jakoś wzięło.
- Nie przejmuj się. – powiedział po czym przytulił mnie do siebie. – Pamiętaj, że masz mnie, masz Zayna… A jeśli już o nim mowa. Nie wydaje Ci się, że coś go łączy z tą blondynką, która do niego przychodzi? – zapytał, a ja kompletnie nie wiedziałam o co chodzi.
- Zayn i jakaś blondynka? – zdziwiłam się. – Nic mi o tym nie mówił.. Szczerze to nawet nie widziałam, żeby ktoś do niego przychodził.
- Ach no tak.. Wtedy byłem u niego sam. – wytłumaczył mi.
- Po co byłeś u niego beze mnie? – zapytałam, ponieważ mnie to zdziwiło.
- A tak.. Po prostu. Chciałem pogadać. – odpowiedział szybko, ale chyba jednak nie do końca był ze mną szczery.
- Na pewno? – zapytałam.
- Tak, tak.
- Wiesz, że mi możesz o wszystkim powiedzieć.. – nalegałam.
- Bella, to naprawdę nic takiego, po prostu chciałem z nim pogadać, zapytać się o zdrowie i takie tam.
- No dobrze. – postanowiłam nie drążyć dalej tematu.
Chwyciłam za tusz do rzęs, ale nagle Justin wyciągnął mi go z ręki.
- O nie moja droga. Dzisiaj się nie malujesz. – powiedział z uśmiechem.
- Ale ja muszę, zobacz jak ja wyglądam bez makijażu.. – pokazałam rękoma na moją twarz.
- Ślicznie. – stwierdził i pocałował mnie w usta.
- Nie wydaje mi się. – upierałam się.
- Jesteś piękna naturalnie. Nie potrzebujesz tych całych kosmetyków. Poza tym, moja mama nie lubi jak dziewczyny się malują. Będziesz miała plusa na wejściu. – wygłosił swoją mowę.
- Ale jak ją przestraszę, wszystko idzie na Ciebie! – powiedziałam.
Dochodziła już 20, więc zeszliśmy na dół.
- Mamuś.. – zaczęłam.
- Tak, tak wiem, idziecie na kolację do mamy Justina. Wszystko mi powiedział. – poinformowała mnie, a ja się uśmiechnęłam. – Odprowadź ją później do domu. – tym razem zwróciła się do Biebera.
- Nawet gdyby mnie Pani o to nie poprosiła i tak bym to zrobił. – odpowiedział jej z wielkim bananem na buzi.
- Żadna Pani, po prostu Emily. – powiedziała i podała mu swoją rękę.
- Justin. – opowiedział i uścisnął dłoń mojej mamy.
- I uważaj na nią. – tym razem odezwał się mój tata.
- Oczywiście proszę Pana. – zwrócił się do niego.
- Aj daj spokój z tym Panem. – zaśmialiśmy się. – Po prostu John. – podał mu rękę podobnie jak moja mama, a Justin ją uścisnął i przedstawił się.
- To będziemy lecieć. – tym razem to ja się w końcu odezwałam. – Paa .
I wyszliśmy z domu. Miałam wielki stres, przed poznaniem mamy mojego chłopaka. Droga minęła nam szybko. Próbowałam skupić się na czymś innym, żeby nie mieć takich nerwów. Ale niestety… Za bardzo przejmowałam się zdaniem jego mamy. Doszliśmy do drzwi, Justin otworzył je i pozwolił mi wejść pierwszej.
- Dzień dobry. – przywitałam się pierwsza.
- O już jesteście. – odpowiedziała. – Wejdźcie do środka. Kolacja już prawie gotowa.
- Świetnie pachnie. – powiedziałam, bo w powietrzu unosiły się piękne zapachy. – Może w czymś Pani pomóc? – zaproponowałam.
- Nie, nie siadajcie. Już kończę.
Jak powiedziała tak też zrobiliśmy. Na kolacje mieliśmy kurczaka w miodzie. Znałam to danie, ponieważ kiedy byłam mała, moja mama dość często je przyrządzała. Razem usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Atmosfera była bardzo przyjemna. Polubiłam Pattie. Była taką normalną mamą. Nie faworyzowała Justina, wręcz przeciwnie. Trochę sobie na niego ponarzekała, ale to tylko w drobnych rzeczach np. sprzątanie. Z tego co mówiła nie przepadał za tym, jednak mi to nie przeszkadzało. Razem śmieliśmy się z jego żartów i spędziliśmy miło czas.
- Kolacja była przepyszna. – pochwaliłam mamę Biebera. – Powinnam już się zbierać, zrobiło się późno. – na zegarku widniała 23:35.
- Odprowadzę Cię. – odezwał się od razu Justin.
- Nie chciałabym, żebyście chodzili o tej porze po dworze. Proponuje, żebyś została dzisiaj u nas, na noc. Łóżko Justina jest wielkie, więc na pewno się zmieścicie oboje. – nie powiem zaskoczyła mnie tym.
- Nie chciałabym robić kłopotu..
- Przecież to żaden problem! Dam Ci jakąś moją koszulę, przebierzesz się. – zaproponowała.
Spojrzałam pytająco na Biebsa.
- Jestem jak najbardziej za! – powiedział z entuzjazmem i pocałował mnie w policzek.
- No dobrze.. W takim razie zadzwonię do mamy, żeby się nie martwiła. – jak powiedziałam tak też zrobiłam.
Emily nie była z tego zbytnio zadowolona, ale zgodziła się. Oczywiście nie obeszło się bez jej głupich uwag typu : „Tylko nie róbcie, żadnych rzeczy, których nie powinniście”. Swoją drogą za miesiąc kończę 18 lat, więc powinna zrozumieć, że wcześniej czy później przeżyję swój pierwszy raz. Zakończyłam jej mowę, donośnym : „MAMO, ROZUMIEM!” i życzyłam jej słodkich snów, po czym się rozłączyłam i wróciłam do salonu.
- Tutaj masz koszulę. – zwróciła się do mnie mama Justina.
- Dziękuję Pani, nie tylko za koszulę. Również za to, że przyjęła mnie Pani tak ciepło… - powiedziałam.
- Nie ma za co, ale będzie mi milej jeśli zaczniesz mówić do mnie Pattie. Tak będzie o wiele łatwiej. – zaproponowała.
- Dobrze.. W takim razie dziękuję Pattie.
- Jeszcze raz nie masz za co. A teraz idź do Justina, pewnie tam na Ciebie czeka.
- Dobranoc. – powiedziałam, a ona odpowiedziała mi tym samym, a następnie poszłam do pokoju mojego chłopaka.
- To co będziemy robili? – zapytałam Go.
Poruszył znacząco brwiami, po czym podszedł do mnie bliżej i pocałował delikatnie w usta.
- A na co masz ochotę? – tym razem to on zadał pytanie.
- Niech pomyślę… - odpowiedziałam, po czym zarzuciłam ręce na jego ramiona.
Bieber pocałował mnie tym razem o wiele namiętniej niż wcześniej. Nie pozostałam mu dłużna. Wziął mnie na ręce i położył delikatnie na łóżku. Zaczął pieścić moją szyję, a następnie odpiął guzik od mojej sukienki. Zdjął ją ze mnie do końca, a ja pozbyłam się jego koszulki. Zostałam w samej bieliźnie. Całowaliśmy się, a ręce Justina powędrowały ku mojemu stanikowi. Już miał go odpinać, kiedy nagle otrzeźwiałam.
- Justin nie dzisiaj.. – powiedziałam, a on zszedł ze mnie i pocałował mnie w czoło.
- Nie ma żadnego problemu. – zwrócił się do mnie.
- Nie jesteś zły? – zapytałam.
- Za co miałbym być?
- No wiesz… Że odmówiłam.. Że przerwałam taką chwilę..
- Posłuchaj mnie głuptasie. – powiedział po czym obrócił moją twarz tak, żebym patrzała w jego oczy. – Rozumiem to, że nie jesteś jeszcze gotowa. Wcale nie nalegam. Doskonale Cię rozumiem. – kiedy to mówił wpatrywał mi się w oczy.
- Kocham Cię. – powiedziałam i pocałowałam go w usta.
- Ja Ciebie też. – odpowiedział. – Bella… Mogę Cię o coś zapytać?
- No jasne.. Mów.
- Chodzi mi o to.. – zaczął. – Czy Ty już kiedyś, no wiesz.. Byłaś z kimś?
- Chodzi Ci o to czy kiedyś z kimś spałam..
- No tak..
- Nie… Jestem dziewicą. – odpowiedziałam. – A Ty? … - tym razem to ja zadałam to pytanie.
- Też nie… Czekałem na odpowiednią dziewczynę.
- Znalazłeś ją?
- Oczywiście, że tak. – powiedział z uśmiechem i pocałował mnie w usta.
-Dobra, idę do łazienki się przebrać, zaraz wrócę. Może obejrzymy jakiś film? – zaproponowałam.
- Świetny pomysł. – odpowiedział. – Znajdę coś.
- Okej. – powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Udałam się w kierunku łazienki, tam umyłam zęby i przebrałam się. Czułam się inaczej.. Byłam szczęśliwa wiedząc, że Justin jest prawiczkiem. To jest o wiele prostsze kiedy druga osoba ma takie samo doświadczenie jak Ty. A w zasadzie to wcale go nie ma. Uśmiechnęłam się do siebie i wróciłam do pokoju Biebsa. Wybrał „Po prostu walcz”. Położyliśmy się na łóżku i przytuliliśmy do siebie. Zaczęliśmy oglądać. Film bardzo mi się podobał. Nawet się popłakałam… Wtedy Justin przytulił mnie bardziej do siebie i szepnął, że zawsze przy mnie będzie. Oczywiście w między czasie się całowaliśmy. Kiedy na plazmie pokazały się napisy, mój ukochany wyłączył telewizor i położył się obok mnie. Razem zasnęliśmy bardzo szybko, ponieważ było już po 2…
_____________________________________
Cześć Wam! ♥. Rozdział wyszedł mega długi, ale osobiście jestem z niego zadowolona. Jest taki jaki chciałam, żeby był. Za wszelkie błędy przepraszam i zachęcam was do komentowania :). To bardzo miłe kiedy je widzę, a szczególnie jeżeli są one takie miłe! <3. Jesteście niesamowici. 
Mam do Was dwa pytania.
1. Powinnam ciągnąć tą historię dalej i dalej, czy może po woli powinnam już kończyć?
2. Wolicie happy end, czy może jednak coś w pewnym sensie nawet i dobrego, ale jednak trochę szokującego? 
Czekam na wasze odpowiedzi w komentarzach. Napiszcie co sądzicie o całym rozdziale. 
Love. ♥

niedziela, 19 lutego 2012

Rozdział 14 : Miło mi Panią poznać.


Kiedy rano otworzyłam oczy, na łóżku nie było Justina. Rozejrzałam się po pokoju.. Po nim ani śladu. Poszłam do łazienki trochę się ogarnąć i zeszłam na dół.
- Mój śpioszek się obudził. – powiedział, po czym podszedł do mnie i namiętnie pocałował moje usta. – Jak się spało?
- Świetnie, bo z Tobą. – odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Śniadanie gotowe.
Wziął mnie za rękę i poszliśmy razem do kuchni. Czekała na mnie jajecznica. Usiedliśmy i zaczęliśmy konsumować posiłek.
- Uwielbiam kiedy gotujesz. – odezwałam się kiedy skończyliśmy jeść.
- Uwielbiam kiedy mam dla kogo gotować. – odpowiedział i uśmiechnął się do mnie zalotnie.
Wstał i podszedł do mnie po czym pocałował mnie w usta jeszcze raz. Następnie Bieber przycisnął mnie do ściany i zaczął całować namiętniej. Odpowiedziałam mu tym samym. Jego usta pieściły teraz moją szyję. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą. Justin podniósł głowę i spojrzał mi w oczy, które mówiły bardzo dużo. Tym razem to ja pocałowałam go pierwsza. Nasze języki połączyły się w namiętnym tańcu. Kiedy nagle ktoś przerwał nam nasze pieszczoty. Osoba kaszlnęła, a my natychmiast się od siebie oderwaliśmy. Spojrzeliśmy w kierunku drzwi.
- Cześć synku. – odezwała się Pattie.
„O w mordę” pomyślałam, nieźle. Było mi głupio przed jego mamą. Chyba nie zrobiłam najlepszego pierwszego wrażenia. Stałam przy ścianie, a Justin podszedł do mamy i przytulił ją na przywitanie.
- Cześć mamciu. – odezwał się do niej… ten głos, uwielbiałam go słyszeć.
Sytuacja zrobiła się dość niezręczna. Justin podszedł tym razem do mnie.
- Mamo, to jest Bella. – przedstawił nas sobie.
- Dzień dobry. Miło mi panią poznać. – odpowiedziałam nieśmiało.
- Mi również. – uśmiechnęła się do mnie ciepło.
Nie powiem, ten uśmiech dużo dla mnie znaczył. Mam nadzieje, że mnie polubi.
- Zostawię was samych, na pewno macie sobie dużo do opowiedzenia, a ja i tak powinnam pójść już do domu. – odezwałam się, ponieważ nastała krępująca cisza.
- Odprowadzę Cię. – powiedział. – Wrócę za 20 minut. – tym razem zwrócił się do swojej mamy.
Wyszliśmy z domu, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Polubi Cię. – szepnął mi do ucha, wiedział doskonale o co mi chodzi.
- A co jeśli nie? – zapytałam.
 - Jest miłą osobą, lubi wszystkich. Po za tym jak na pierwszy raz nie było tak źle.
- Wcale.. – odpowiedziałam z ironią.
- Następnym razem będzie lepiej. – powiedział po czym pocałował mnie w czoło.
Poszliśmy w kierunku mojego domu, za nami oczywiście było pełno reporterów. To było męczące nie powiem, ale jakoś daliśmy radę. Za nami cały czas podążał Kenny, więc wszystko było w porządku. Po 10 minutach doszliśmy do moich drzwi. Przytuliłam się do Justina na pożegnanie, a on niespodziewanie mnie pocałował.
- Tak przy wszystkich? – zapytałam.
- Niech wiedzą, że jestem szczęśliwy. – odpowiedział ze swoim czarującym uśmiechem. – Wpadnę do Ciebie po 16, do zobaczenia. – powiedział i odszedł ode mnie.
Weszłam do domu, całe szczęście nikogo w nim nie było. Powędrowałam do łazienki. Zdjęłam z siebie sukienkę i weszłam pod prysznic. Stałam tak pozwalając kropelką ciepłej wody spływać po moim ciele. Następnie owinęłam się ręcznikiem i wyjęłam z szafy http://stylistki.pl/to-school-35958/ i ubrałam się w to. Włosy wysuszyłam i wyprostowałam. Chciałam zostawić je rozpuszczone, ale po dłuższym zastanowieniu postanowiłam spiąć je w koka. Miałam dużo wolnego czasu, więc posprzątałam trochę swój pokój i weszłam na twittera. To co tam zobaczyłam kompletnie mnie zszokowało. Moje zdjęcie.. Podpis.. „My baby” Całe mentiosy miałam zawalone przezwiskami, chociaż znalazły się też miłe komentarze.. Kiedy On zdążył zrobić to zdjęcie?.. To mnie zszokowało, myślałam, że poczekamy z ogłoszeniem naszego związku trochę czasu, ale Justinowi najwyraźniej nie przyszedł ten pomysł do głowy…
@Bella : @justinbieber dziękuję za wczorajszy wieczór. #muchlove .
Mój następny tweet prezentował się już inaczej..
@Bella : Przykro mi kiedy widzę te wszystkie komentarze na mój temat.. Nic wam nie zrobiłam.. Ale skoro uważacie inaczej, to przepraszam, przepraszam chociaż nie wiem za co.. Za to, że jestem szczęśliwa? Dziwne…
I zeszłam stamtąd. Postanowiłam odwiedzić mojego przyjaciela w szpitalu. Zostawiłam tylko karteczkę mamie Jestem u Zayna, w razie czego jestem pod telefonem. Bella . i wyszłam z domu. Przez całą drogę towarzyszył mi tłum reporterów, chcących dowiedzieć się o mnie czegoś więcej, ale ja nie zwracałam na nich uwagi tylko podążałam w stronę szpitala. Całe szczęście nie wpuścili ich do środka. Uśmiechnęłam się pod nosem i zmierzałam w stronę sali 45.
- Cześć Mała. – odezwał się pierwszy Zayn.
- Hej braciszku. – odpowiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Wiesz.. To że leżę w szpitalu nie znaczy, że nie wiem co się dzieje na świecie… Wiesz o czym mówię prawda? – zapytał.
- Tak, tak wiem.. Przepraszam, powinieneś wiedzieć jako jeden z pierwszych, ale Justin się trochę pośpieszył.. – odpowiedziałam trochę ze smutkiem.
- To źle?
- Myślałam, że trochę poczekamy z ogłoszeniem tej wiadomości.. Myślałam, że będę miała trochę więcej czasu na przygotowanie się, na opinię ludzi.. Zobaczyłbyś moje mentiosy..
- Ale masz Justina, masz mnie. Pamiętaj, nigdy nie będziesz sama, a oni się odczepią i w końcu zrozumieją, że On jest z Tobą szczęśliwy. – uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuję. – powiedziałam i przytuliłam się do niego. – A jak się czujesz tak wgl?
- Lepiej, lepiej. Lekarze powiedzieli, że będę mógł za niedługo wyjść. Ale i tak czeka mnie leżenie w łóżku. – tutaj zrobił złą minę. – Dopiero za miesiąc mogą ściągnąć mi ten gips z nogi i ręki.
- Jakoś wytrzymasz, będę do Ciebie częęęsto przychodzić. – powiedziałam z entuzjazmem.
Posiedziałam trochę z przyjacielem w szpitalu, a następnie wróciłam do domu. Obiecałam Zaynowi, że wrócę do niego jutro. Kiedy otworzyłam drzwi, w salonie czekała na mnie cała moja rodzina. Widziałam te wzroki mówiące „Może nam to wyjaśnisz?”. Więc nie czekając, aż się odezwą zaczęłam im tłumaczyć całą tą sytuacje. Zrozumieli. Ufff. Później poszłam do siebie i położyłam się na łóżku, byłam zmęczona, chociaż kompletnie nie wiedziałam czym. Zamknęłam oczy i zasnęłam. Tym razem kiedy się ocknęłam obok mnie leżał Justin.
- Jak miło. – powiedziałam, po czym wtuliłam się w niego, a On pocałował mnie delikatnie w usta.
- Twoja mama mnie wpuściła, swoją drogą zadaje interesujące pytania. – zaśmiałam się. – z kolei moja mama zaprasza nas dzisiaj na kolację. – powiedział spokojnym tonem.
- CO?! – wykrzyknęłam.
- Nie przejmuj się, chce Cię po prostu poznać.
- Ale… ale w co ja się ubiorę. Jejku, która godzina? – zapytałam.
- 18, kolacja jest o 20. Pomogę Ci znaleźć coś w szafie, a jak nic nie wybierzemy to pójdziemy na szybkie zakupy, nie martw się jestem przy Tobie.
- Chodź i pomóż mi się przygotować. – pociągnęłam go za rękę i otworzyłam moją wielką szafę… 
___________________________
Rozdział nawet mi się podoba ;d. 
Dziękuję Wam za te 15 komentarzy.
A i jeszcze jedno mianowicie : 
http://officialpolishbeliebers.blogspot.com/ tutaj, jest głosowanie na najlepszego bloga o JB. I mój jest nominowany, to dla mnie wielki zaszczyt i nie spodziewałabym się tego ;D. Proszę zagłosujcie na mnie, to tylko chwilka, a dla mnie na prawdę dużo znaczy ♥ 
#muchlove . Kocham Was i do rozdziału 15! :) .

poniedziałek, 13 lutego 2012

Rozdział 13 : „One Less Lonely Girl”


Na środku wielkiego salonu stał stół, który był pięknie przystrojony. Biały obrus, a na nim talerze i gotowe już danie. Na środku niego, dwie czerwone świeczki, a obok wino, tego samego koloru.. W tle leciała wolna piosenka. Wszystko było takie.. Takie idealne. Jak w bajce. Justin zadbał o wszystko.
- Usiądź. – powiedział po czym odsunął mi krzesło.
- Dziękuję. – odpowiedziałam z uśmiechem. – Wszystko jest takie piękne. Ślicznie to przygotowałeś.
- Starałem się. – powiedział po czym pokazał mi swoje śnieżnobiałe ząbki. – Smacznego. – życzył mi.
- Wzajemnie.
Zjedliśmy kolację, a w między czasie się śmialiśmy. Justin opowiadał mi o tym, jak udało mu się przygotować to wszystko. Okazało się, że jest świetnym kucharzem i wszystko zorganizował sam. Kiedy już skończyliśmy konsumować posiłek,  wstał i podszedł do mnie.
- Mogę prosić Panią do tańca? – zapytał.
- Oczywiście, że tak. – odpowiedziałam, ale w głębi duszy bałam się z nim zatańczyć.. Przecież on to potrafi, a ja .. Ja po prostu tańczę dla siebie i to jeszcze w moim pokoju przed lustrem. Bałam się, że nadepnę mu na palce albo coś w tym stylu. Mimo wszystko jednak postanowiłam się zgodzić.
Bieber podał mi swoją dłoń, a ja wtuliłam się w niego i zaczęliśmy obracać się w rytmie muzyki.
- Dziękuję. – szepnął mi do ucha.
- Ale za co? – zapytałam.
-Za to, że jako jedna z niewielu traktujesz mnie, nie jako sławnego piosenkarza Justina Biebera, tylko jako normalnego nastolatka. – wytłumaczył.
- Obiecałam Ci to na początku naszej znajomości. – przypomniałam mu po czym odczepiłam głowę od jego ramienia i uśmiechnęłam się do niego.
Odpowiedział mi tym samym.
- Dobrze czuję się w Twoim towarzystwie. Zawsze świetnie się z Tobą bawię. Mamy mnóstwo tematów do rozmowy. Bella.. Wiem, że to może za wcześnie, może nie powinienem, ale.. – spojrzał mi głęboko w oczy. – Zgodziłabyś się zostać moją dziewczyną?
Zamurowało mnie, nogi odmówiły posłuszeństwa. Nie wiedziałam co mam zrobić. Justin wpatrywał się we mnie przez moment.
- Przepraszam. Jeśli nie chcesz nie musimy, źle zrobiłem, mój błąd. Przepraszam. – zaczął się tłumaczyć. – Wszystko zepsu…
I nie zdążył dokończyć, ponieważ uciszyłam go pocałunkiem.
- Oczywiście, że zostanę Twoją dziewczyną. – odpowiedziałam, kiedy oderwaliśmy nasze usta od swoich.
Bieber uśmiechnął się po czym pocałował mnie. Tym razem był to inny pocałunek. Bardziej namiętny. Pełny miłości i czułości. Miałam pełno motyli w brzuchu. Nigdy nie myślałam, że coś takiego mogłoby się przydarzyć mi.. Normalnej dziewczynie. Czułam, że niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Teraz miałam już wszystko.
- Muszę Cię gdzieś zabrać. – oznajmił po czym wziął mnie za rękę i pobiegliśmy na górę.
Znaleźliśmy się na balkonie. Na niebie było pełno gwiazd, wszystko to wyglądało jak w bajce. Po lewej stronie stała gitara. Justin kazał mi usiąść na krześle stojącym obok, a sam wziął instrument do ręki i zaczął śpiewać.
„I saw so many pretty faces,
Before I saw you,
Now all I see is you
Don't need these other pretty faces
'Cause when your mine in the world
There's gonna be one less lonely girl
One less lonely girl
One less lonely girl
One less lonely girl
There's gonna be one less lonely girl
I'm gonna put you first
I'll show you what your worth
If you let me inside your world
There's gonna be one less lonely girl”

Moje oczy były zaszklone, nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego. Nigdy się tak bardzo nie postarał. Byłam szczęśliwa. A łzy.. To były łzy szczęścia. Justin podszedł do mnie i przytulił mnie.
- Błagam nie płacz.. – powiedział.
- Nie rozumiesz.. To nie są łzy, które oznaczają ból, to radość. Dziękuję. – pocałowałam go i wtuliłam się w jego koszulę.
- Chodźmy do środka, na pewno zmarzłaś. – zaproponował , więc wróciliśmy do pomieszczenia.
Położyliśmy się na łóżku i włączyliśmy filmy, głowę ułożyłam na klatce piersiowej mojego.. tak.. na klatce piersiowej mojego chłopaka. Podczas filmu nie obeszło się bez czułości, całowaliśmy się, przytulaliśmy. Kompletnie nie zwracaliśmy uwagi na film. Byliśmy zbyt zajęci sobą.
- Kocham Cię. – powiedział.
- Ja Ciebie też. – odpowiedziałam z uśmiechem wpatrując się w jego brązowe tęczówki.
Tak, kochałam go. Nie miłością jak do idola, uczuciem głębszym i silniejszym. Kochałam Go za to, jaki dla mnie jest.. A jest wspaniały. Traktuje mnie jak najważniejszą osobę na świecie.. Przytuliłam się do mojego ukochanego i zasnęłam.
** Z perspektywy Justina **
Była taka piękna. Dzięki niej czuję, że żyję, jestem szczęśliwy.. Przy niej mogę być sobą.. Istnieje dla niej. Wyglądała jak anioł.  Korzystając z okazji wyciągnąłem mojego iPhona i zrobiłem Belli zdjęcie po czym dodałem je na twittera podpisując „My baby”. Później przytuliłem ukochaną do siebie i zasnąłem. 
___________________
Hej ;) Rozdział 13 za nami ;]. Jak wam się podoba? 
Dzisiaj walentynki. Bleee xd. Jak je spędzacie? 
Mimo, że nie lubię, tego święta cieszę się z niego, bo dzisiaj są moje pierwsze walentynki z 6 mężami ;d. Uhuhu <3. hahah xd.
A i mam malutką prośbę. Czuję, że te 13 kom. pod każdym rozdziałem mnie prześladuje -,-. Zrobicie coś żeby było 14 (nie obrażę się za więcej ;d) 
Kocham Was i do następnego :*. #peace.