sobota, 4 lutego 2012

Rozdział 5 : Załamana ja...


Mój „ukochany” właśnie całował się z Katy.. Na oczach wszystkich.. Nie wiedziałam co mam zrobić.. Zamurowało mnie. Wszyscy wpatrywali się we mnie swoimi wścibskimi oczami. Nogi zaczęły mi się trząść. Pierwsze łzy napływały do oczu. Upokorzył mnie, na oczach wszystkich. Czułam, że zaraz zapadnę się pod ziemię. Chwilę pomyślałam nad tym co powinnam zrobić. Zdecydowałam. Szybkim krokiem zaczęłam poruszać się w ich kierunku. Zacisnęłam prawą pięść. Rozpędziłam się i uderzyłam z całej siły w jego twarz. Tak jak mnie uczył brat. Dostał w nos, zaraz zaczęła sączyć się z niego krew. To był pierwszy raz kiedy kogoś uderzyłam, jak widać pierwszy całkiem niezły. Spojrzałam na wytapetowaną lalę. Zastanawiałam się przez sekundę co z nią zrobię. Podjęłam decyzję i zaczęłam działać, najpierw przywaliłam jej z liścia, a potem zaczęłam ciągać ją za kudły po całym salonie. Po tych czynnościach wyszłam z tej fatalnej imprezy. Szłam ciemnościami w kierunku parku, nie miałam ochoty wracać do domu, uczucia dały o sobie znać, zaczęłam płakać, jak dziecko, szlochałam.. Doprowadził mnie do stanu w którym mam rozmazany tusz, wyglądałam pewnie jak jakaś pokraka. I tak się czułam. Skrzywdził mnie. Nie mogłam się uspokoić.. Z moich oczu co chwilę pojawiały się kolejne łzy. Usiadłam na ławce.  Cała się trzęsłam, zaczęło mi być zimno.. Dzisiaj był chłodny dzień.. uspokoiłam się trochę, otarłam końcówką sukienki rozmazany tusz i poszłam w kierunku domu. Miałam na sobie szpilki, co akurat nie pomagało mi dzisiaj. Zawsze lubiłam w nich chodzić, ale dzisiaj.. Dzisiaj nie miałam siły męczyć się w nich.. Po prostu je zdjęłam i poszłam boso. Kiedy wróciłam do domu, starłam się wejść jak najciszej, żeby nikt nie zobaczył mnie w takim stanie.. Nie chciałam teraz o tym z nikim rozmawiać, a zaraz zacząłby się stos pytań. Na szczęście było już po 24, więc wszyscy spali, powolutku zakluczyłam drzwi i poszłam na palcach do swojego pokoju. Położyłam się na wielkim łóżku, który zajmował ¾ mojego pokoju. Tam zaczęłam znowu płakać.. Nie miałam w sobie siły. Nie wiedziałam co teraz będzie ze mną… Jak ja się teraz ogarnę.. Najgorsze było to, że ja go kochałam.. Zdjęłam z siebie sukienkę i rzuciłam ją w kąt, weszłam pod kołdrę i zaczęłam płakać.. Zasnęłam.. To pewnie łzy tak mnie wymęczyły.
*
Następnego dnia obudziłam się o 5, spojrzałam w lustro, wyglądałam okropnie, jak wrak człowieka, oczy podpuchnięte i czarne od rozmazanego tuszu. Patrzałam się w to lustro i zastanawiałam się, nad tym w czym jestem taka beznadziejna, że pocałował inną.. No w czym?! I znowu zaczęłam płakać, przypomniałam sobie tamten widok.. Ich razem.. Całujących się.. I miny tych wszystkich ludzi na imprezie.. Zanosiłam się płaczem.. Miałam nadzieje, że każdy jeszcze śpi i mnie nie usłyszy. Dzisiaj piątek.. Nie mogę iść do szkoły.. Nie chcę go widzieć.. Ani tej larwy. Wstałam i poszłam do łazienki, z twarzy zmyłam ślady tuszu i wróciłam do łóżka, miałam zamiar ściemnić mamę, że boli mnie brzuch, że nie mogę się ruszać.. Dochodziła 6. Mama weszła do pokoju jak zawsze rano, chcąc mnie obudzić i zobaczyła, że nie śpię i coś mi jest..
- Bella, co się stało.. Wyglądasz... Oh… - przejęła się moim stanem.
- Strasznie boli mnie brzuch, nie śpię od 5. – wyżaliłam się.
- Widać nawet po Tobie, że źle się czujesz, nie idź dzisiaj do szkoły, zrobię Ci miętę i będziesz leżała w łóżku, okej? – zapytała z troską.
- Jasne mamo.. – odpowiedziałam i złapałam się za brzuch, aby udać, że bardzo boli.
Byłam świetna w ściemnianiu. Mama poszła do kuchni zaparzyć mi miętę, a ja próbowałam się nie rozpłakać, chociaż było to bardzo trudne. Z każdą chwilą byłam coraz bardziej słabsza, nie miałam na nic siły. Weszła mama i postawiła mi kubek z gorącą miętą na stoliku nocnym, pocałowała mnie w czoło, w tym momencie miałam ochotę się rozbeczeć, ale nie mogłam musiałam być silna.
- Trzymaj się Mała. Jak wrócę z pracy to zobaczymy co tam z Tobą. – powiedziała i wyszła z pokoju.
A ja.. Zaczęła się kolejna fala płaczu.. Wzięłam komputer na kolana i weszłam na gadu, pełno wiadomości od Zayna, to mój najlepszy przyjaciel znamy się od dzieciństwa i chodzimy razem do jednej klasy. W naszej przyjaźni uwielbiałam to, że nie musieliśmy spędzać ze sobą każdej wolnej chwili, rozumieliśmy, że oboje mamy swoich znajomych, ale kiedy jedno z nas miało problemy, drugie pomagało mu za wszelką cenę. Pytał jak się czuję, że widział całą tą akcje i nieźle uderzyłam Nicka. Odpisałam mu, prawdę… Że ze mną koszmarnie, nie mam na nic siły i ochoty. Odpowiedział po sekundzie. - zaraz u Ciebie będę. Zayn miał czarne włosy ścięte na irokeza, brązowe oczy, które były nieziemskie. Po za tym miał bardzo ładne rysy twarzy.. Nie miał dziewczyny, uważał że na razie do szczęścia nie jest mu potrzebna.
*
Po 30 minutach był u mnie, wszedł na łóżko i przytulił mnie do siebie, a ja zaczęłam szlochać… Cieszyłam się, że miałam takiego świetnego przyjaciela, rozumiał mnie bez słów, wiedział co ma zrobić… Kiedy się uspokoiłam, próbował mnie rozśmieszyć i nawet mu się udało, zaczął robić śmieszne miny, a na koniec zaczął opowiadać swoje kawały, dzięki niemu pojawił się na mojej twarzy uśmiech, ale zaraz znowu byłam smutna. Wpadł na pomysł..
- Może chciałabyś jakieś piwo czy coś? – zapytał – W nim można zatopić smutki.
- Tak.. Napiłabym się czegoś mocniejszego niż mięta... – odpowiedziałam, a on natychmiast zszedł na dół i poszedł do sklepu po 10 piw. Wiedział, że po takiej ilości będę zalana w trupa.
Kiedy wrócił, wybrał mi ciuchy z szafy / http://stylistki.pl/bez-nazwy-142449/ / i kazał się ubrać, oznajmił że wychodzimy, zrobiłam jak chciał, ubrałam się, włosy związałam w kucyk i wyszliśmy z domu. Wcześniej zostawiłam mamie karteczkę / Mamo, jestem z Zaynem, poszliśmy do niego, nie wiem kiedy wrócę, nie martw się o mnie… A i brzuch przestał boleć. Całuję Bella /. Poszliśmy do niego, mieszkał z mamą, której wiecznie nie było, bo cały czas pracowała, więc chata była dla nas. Poszliśmy do jego pokoju i zaczęliśmy pić piwa. Jedno po drugim, aż w końcu miałam taką fazę, że zaczęłam tańczyć i śmiałam się z Zayna i jego wygłupów.
_________________________________________
Za nami rozdział 5, jestem ciekawa czy podoba się taki obrót sprawy.. ; )
+ Za ok. 2 rozdziały pojawi się JB 
( było 6 komentarzy )

1 komentarz:

  1. Co za zjebany debil za przeproszeniem z Michała Cholera naprawdę wczułam się w tą książkę

    OdpowiedzUsuń