Następnego
ranka budzik zadzwonił o 7:30. Do szkoły miałam na 9. Dzisiaj wspaniały dzień, zakończenie roku szkolnego! Bardzo się z tego powodu cieszyłam, w końcu
będę mogła przesiadywać nocami na dworze ze znajomymi. Wróciłam pamięcią do
wczorajszego dnia. Było wspaniale. Nie mogłam uwierzyć, że to zdarzyło się
naprawdę, myślałam że to tylko jakiś cudowny sen, że zaraz się obudzę i nie
będę Go już znała… Ale jednak nie. To było realne. Poznałam swojego idola.
Właśnie tak sobie go wyobrażałam, miły.. opiekuńczy, zabawny. Po prostu mój
ideał. Przerwałam swoje przemyślenia. Miałam tylko ponad godzinę żeby się
wyszykować. Poszłam do łazienki wziąć lekki prysznic. Wyjęłam z szafy / http://stylistki.pl/tak-145591/ / przebrałam się, zrobiłam
lekki make-up, wyprostowałam włosy i cała w skowronkach zeszłam na śniadanie.
Byłam w domu całkiem sama, ponieważ bracia byli już w szkole, a rodzice w
pracy. Zrobiłam sobie herbatę i jajecznicę. Zjadłam i wzięłam do ręki
telefon, była 8:50. Narzuciłam na siebie czarną kurtkę ze skóry i wyszłam z
domu. Po drodze zadzwonił telefon. Dzwonił Justin.
J :
Cześć Bella. Dzisiaj Twój ostatni dzień w szkole, więc pomyślałem, że może
chciałabyś później gdzieś wyskoczyć?
B :
Jasne! To świetny pomysł – zaczęłam cieszyć się sama do siebie.
J :
Wpadnij do mnie po szkole.
B : A
nie możemy iść gdzieś na miasto?
J : Nie
chciałbym, żeby zaraz otoczył nas tłum reporterów.. Chcę Tobie tego
zaoszczędzić.
B : Aaah. No tak. No dobrze, więc jak skończę to do Ciebie wpadnę. To do zobaczenia.
J : Do
zobaczenia, buziaki.
Podczas
tej rozmowy zdążyłam dojść do szkoły. Czekał na mnie Zayn miał na sobie
granatowy garnitur i koszulę w kratkę, wyglądał rewelacyjnie.
- Ładnie
wyglądasz. – odezwałam się pierwsza.
- Ty
jeszcze ładniej. – i przytulił mnie do siebie na przywitanie. – Co tam słychać?
Nie odzywałaś się wczoraj ani przedwczoraj.
Mimowolnie
się uśmiechnęłam. Opowiedziałam mu całą historię z Justinem i zaczęłam na niego
wrzeszczeć czemu mi wcześniej nie powiedział, że to właśnie z nim tańczyłam na
imprezie. Ale on tylko powiedział, że chciał żebym miała
niespodziankę i uśmiechnął się do mnie swoimi śnieżnobiałymi zębami i od razu
cała złość mi przeszła.
-
Dzisiaj po zakończeniu idę do Justina, chciałbyś może pójść ze mną? Na pewno
się polubicie. – zaproponowałam mu.
- Nie
będę.. No wiesz.. Przeszkadzał wam?
- ZAYN!
– krzyknęłam na niego. – My się dopiero poznajemy. Chciałabym żeby Cię też
poznał, na pewno się polubicie. Jesteście w moim życiu teraz najważniejsi i
musicie się poznać. Tak. Musicie. Czyli zadecydowane, idziemy dzisiaj razem
do Justina.
Nawet
nie próbował się sprzeciwić, wiedział, że jak ja sobie coś wbiję do głowy to
już nie ma innej opcji, żeby tego nie zrealizować. Całe to zakończenie roku,
strasznie mi się dłużyło. Chciałam już być u Justina.
*
Szliśmy
z Zaynem w kierunku domu Justina. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. W końcu
doszliśmy tam gdzie mieliśmy dojść. Ukazał nam się dom, nie był jakiś nie
wiadomo jaki duży, ale mały też nie był. Taki w sam raz. Wcale nie przyszłoby
mi do głowy, że tutaj mieszka sławna osoba. Zadzwoniłam dzwonkiem. Chwilę
później moim oczom ukazał się Justin. Ahhh… Jaki on był piękny, uśmiechnęłam
się do niego, a on odwzajemnił mi to swoim uśmiechem.
- Justin
to jest Zayn, mój najlepszy przyjaciel. Zayn to Justin. Chciałam, żebyście
się poznali. – powiedziałam
do nich.
Chłopaki
podali sobie ręce.
- Jak
tam zakończenie roku? – zapytał Justin.
-
Strasznie nudne, nie lubię takich uroczystości. – odpowiedziałam mu.
- No tak, ja też nie, ale wejdźcie do środka, nie będziemy przecież stali w drzwiach.
Poszliśmy
do niego do pokoju. Był naprawdę pokaźny. Miał duże łóżko, szafę, biurko ,
normalne przedmioty w pokoju każdego nastolatka. Ale z lewej strony znajdowały
się wielkie drzwi. Zainteresowało mnie co tam było. Byłam trochę niegrzeczna,
bo nie byłam u siebie a już mu szperam w domu. Ale ciekawość wzięła górę,
otworzyłam wielkie drzwi. Moim oczom ukazało się studio. Tutaj Justin tworzył
wszystkie swoje piosenki. Był mikrofon, perkusja, pianino, gitara i parę innych
instrumentów, ale te 3 przykuły moją największą uwagę.
- Mogę
pograć na perkusji? – zapytałam błagalnym wzrokiem.
- No
jasne! Czujcie się jak u siebie w domu. – Justin uśmiechnął się szeroko.
Ja zaraz
dorwałam perkusję, a Zayn gitarę. Zaczęliśmy się wygłupiać, a Justin zasiadł
za pianinem i zaczął na nim grać. Z instrumentu zaraz zaczęły wydobywać się
wspaniałe dźwięki. Byłam pod wrażeniem. Grał piosenkę „Let it be”. Zayn
zaczął śpiewać. Patrzyłam na nich w skupieniu. Razem tworzyli wspaniałą
muzykę. Kiedy skończyli, biłam im ogromne brawa.
-
Jesteście niesamowici. – powiedziałam do nich.
- Fakt,
fajnie nam to wyszło. – przyznał Zayn.
- Może
teraz "Never let you go"? – uwielbiałam tą piosenkę.
- Dla
Ciebie, wszystko – powiedzieli równocześnie, a ja zaczęłam się śmiać.
Zaczęli
śpiewać razem. To było coś pięknego. Później zaczęliśmy się wygłupiać w
trójkę i miło spędziliśmy czas, chłopcy się polubili, a ja byłam z tego powodu
cholernie szczęśliwa.
- Będę
już leciał. Muszę coś jeszcze załatwić. – powiedział Zayn.
- Tak
właściwie to ja też, strasznie się zasiedziałam. – spojrzałam na zegarek była 18.
- Zostań
jeszcze. – powiedział Justin – Jakby co odprowadzę Cię.
- Nie
chcę robić Ci kłopotu. – powiedziałam.
- Weź
przestań, dziewczyno, to żaden kłopot, będę szczęśliwy, że nie muszę zostać
sam w domu. – uśmiechnął się. – Zostajesz i koniec.
- No
dobrze – przytaknęłam mu.
Zayn
wyszedł, pożegnaliśmy się z nim i
zostaliśmy sami, we dwoje w dużym domu.
- To co
będziemy robić? – zapytałam z zaciekawieniem.
- Nie
wiem jak ty, ale ja zgłodniałem, idziemy do kuchni? – zaproponował.
I
właśnie w tym momencie zaburczało mi w brzuchu. Zaczęliśmy się śmiać i
poszliśmy do kuchni, gdzie przyrządziliśmy spaghetti. Mieliśmy przy tym duży
ubaw. A pod koniec rzucaliśmy się makaronem. Po czym spojrzałam na zegarek i
sprawdziłam godzinę. Była 20.
- Jezu,
zrobiło się tak późno, muszę już lecieć, mama pewnie się niepokoi.
-
Odprowadzę Cię. – powiedział, bo to nie była propozycja. Po prostu zadecydował.
Powyjmowaliśmy
makaron z włosów oraz ciuchów i
wyszliśmy z domu.
*
Kiedy
szliśmy do mojego domu, nasunęło mi się jedno pytanie..
-
Justin, gdzie jest tak właściwie Kenny, Pattie i inni?
- Kenny
idzie za nami, a Pattie wyjechała do spa, chciała odpocząć. – mimowolnie
odwróciłam się do tyłu, tak za nami szedł Kenny, czemu nie zauważyłam tego
wcześniej?
- Czyli
masz cały dom dla siebie i Kennego?
- Nie
zupełnie, Kenny mieszka w sąsiednim domu, ze swoją rodziną. Wychodzi, kiedy
ja wychodzę.
- Ah..
No tak, potrzebujesz ochrony na okrągło, czyli teraz będziesz miał cały dom
dla siebie, co będziesz robił?
- Może
napiszę jakąś piosenkę? Kto wie…
- Super,
jutro mi ją zaśpiewasz. – uśmiechnęłam się do niego szeroko.
-
Zobaczymy co z tego wyjdzie.
I akurat
doszliśmy do moich drzwi. Na pożegnanie przytuliłam Justina i weszłam do
środka. Tam, czekała na mnie okropna wiadomość ..
__________________________________________
Robaczki moje <3. Mam nadzieje, że rozdział się spodobał, nie powiem, trochę nad nim pracowałam :). Kocham Was ♥.
( było 10 komentarzy )
Jezu Justin jest sexowny<3. kocham, kocham, kocham!!!
OdpowiedzUsuń